- 19 lis, 2024
- Jakub
- No comment
Konkurs poetycki „Oblicza jesieni”
Konkurs poetycki „Oblicza jesieni” dobiegł końca. W tym roku uczniowie przeszli samych siebie. Każdy wiersz, który został nadesłany był wyjątkowy i zapadający w pamięć. Dzieci coraz zręczniej posługują się tworzeniem metafor, ciekawych obrazów poetyckich. Wiersze są wielowymiarowe a ich uniwersalny charakter czyni je ponadczasowymi. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby jury konkursu chciało docenić aż tyle prac. Nasza szkoła ma swoich poetów, a ich elitarne grono powiększa się z roku na rok, co bardzo cieszy.
Dzień wręczenia nagród nie był typowy. Dzieci uczestniczyły w spotkaniu poetyckim, w czasie którego mogły przeczytać swoje wiersze i usłyszały informację zwrotną na temat napisanego utworu. Swoją obecnością na tym wydarzeniu zaszczycił Pan Dyrektor, który z wykształcenia jest polonistą i wypowiadał się na temat każdego wiersza. Po części poetyckiej zostały rozdane nagrody, stanęliśmy do pamiątkowego zdjęcia.
Drodzy Uczniowie, dziękuję za Wasz udział w tym konkursie. Dziękuję za emocje, wzruszenia, których wspólnie mogliśmy doświadczyć. Dziękuję za wymianę myśli, doświadczeń, to był cenny czas. Nie traćcie zapału i pamiętajcie, że poezja jest zarezerwowana dla wyjątkowych ludzi, a Wy takimi jesteście!
Poniżej prezentuję listę laureatów konkursu oraz wiersze naszych zdolnych uczniów.
I miejsce- Nadia Napierała
II miejsce- Kimberly Krüger
III miejsce- Michalina Głuszyńska
Wyróżnienia:
Piotr Parulski, Maja Wróblewska, Michalina Poterska, Marceli Czarny, Maja Kruk, Aleksander Chwiłkowski, Marcel Kozłowski, Alicja Rogalska, Aleksandra Sikorska.
Życzę miłego odbioru.
Dominika Ziemak
Jesień niczym złoto rozpływające się w dłoni
wiatr otoczył mnie
nie wiem gdzie patrzeć
wszystko co piękne to widzę tu
tętno podskakuje niczym sprinter
widzę to rozpływa się na niebie
słońce czy moje serce?
tak wiele spraw
a tak mało czasu
zwierzęta się szykują do snu
a ja nie mam nawet tego w planach
zrywa liście z drzew
spadają na ziemię
coś przebiegło mi pod nosem
z nożem w ręce
oczy jej świecą niczym ogień
cała zdyszana zrywa liście z drzew
wygląda jak złoto
w odbiciu zachodzącego słońca
nie ma litości dla nikogo
jej dłonie z jedwabiu
ona mi przed oczami przemknęła
czemu wspomnienia mi to robicie
chcę ją ponownie zobaczyć
dotknąć poczuć między dłońmi
i rozkochiwać się jeszcze mocniej i mocniej
jest jak tlen
jesień.
Gdzie się podziało lato?
Bo teraz widzę wszędzie
złoto na bogato!
Gdzie się podziały nasze
wieczorne rozmowy?
Bo zamiast nich,
wszędzie klimat halloweenowy!
Gdzie się podziały nasze długie wypady
nad górskie wodospady?!
Gdzie się podziały krótkie koszulki?!
Bo zamiast nich,
wszędzie widzę szkolne mundurki!
Gdzie zniknęły ptasie świergoty i
biegające po polach koty?
Gdzie jest słońce
i te uwielbiane dni gorące?
Tęsknię za tymi dniami, które
dłużyły się godzinami.
Lecz jest już wrzesień,
a z nim przyszła pani jesień.
Może nazbieramy w kosze grzyby
i razem połowimy ryby?!
Lub pozbieramy kasztany i
pójdziemy na wrzosów pełne polany?!
Potem spojrzymy w chmury.
Chociaż dzień jest ponury,
zobaczymy klucze gęsi i żurawi.
To nas na pewno zaciekawi!
Lecz wspomnień lata upłynęły
dni gorące.
Znów za oknem pada deszcz.
A ja otulona w koc,
piszę wiersz w tę jesienną noc.
Znowu do mnie przyjechałaś
i od razu oszalałaś!
Zmieniasz się każdego dnia,
budzisz lęk, że tak się da.
Rano wiejesz rześkim chłodem,
oszraniając wszystko lodem,
później ciepło robi się
i otulasz deszczem mnie.
Wokół słyszę szumy drzew,
a w oddali ptaków gniew,
odlatują gdzieś daleko,
bo tu mgliście jest jak mleko.
Jesteś taka rustykalna,
bywasz też nieobliczalna!
Obserwuję cię wytrwale,
czuję ciebie doskonale,
drzewa w żółte się zmieniają,
a ja ciebie mam wciąż mało.
Jesteś taka tymczasowa!
Pani Jesień kolorowa.
Dajesz mi radości wiele,
w prawie każdą niedzielę,
jest to frajda wyjątkowa,
znaleźć grzyba typu sowa.
Lecz gdy ponura się stajesz,
uciekasz i nagle sam zostaję..
Przyszła jesień.
Szybko ciemno zaczęło robić się.
Coraz zimniej jest na dworze.
Nastał ranek, a ja idę na spacer leśną dróżką o tej porze roku.
Promienie słońca rzucają blask na drzewa.
Słychać świergot ptaków lecących do błękitnego nieba.
Kolorowe liście spadają, a w nich skacze szukająca orzechów wiewiórka.
I tak idę. Słucham dźwięków natury.
Wtedy wspomnienia wracają mi do głowy.
I myślę o Tobie, że już Cię z nami nie ma,
że już nie możesz zobaczyć różowego wschodu,
dni deszczowych, jarzębiny koloru.
Tęsknię za Tobą. Tęsknić będę. A gdy nadejdzie
zachód, wtedy magiczne iskierki szczęścia
oraz smutku naraz się uniosą.
Przypominam sobie jak to było, gdy na spacery
chodziliśmy całą rodziną.
Pustka na zawsze w sercu pozostanie,
a dziś w Twoim kominku pełen wzruszenia ogień płonie.
Obiad na stole przybranym brązowymi kasztanami czeka.
Szkoda tylko, że w ten wrzesień Ciebie z Nami nie ma.
Pewnie patrzysz, gdzieś znad chmury z jesiennymi aniołami.
Wiatr, zrzuca liście z drzew,
niesie je przez cały świat.
Krople deszczu rozrzuca.
Wiatr…Jesienny wiatr.
Nuci swoją melodię.
Wicher królem jesieni.
Drzewa chylą swe kolorowe czupryny.
Wiatr…Jesienny wiatr.
Z zamyślenia wyrywa,
chłodnym oddechem.
Mgły wątpliwości rozwiewa.
Wiatr…Jesienny wiatr.
Drżą listopadowe
świerki, paprocie.
Lata z ptakami,
ich skrzydła unosi.
Wiatr…Jesienny wiatr.
A gdy siedzę przed
ciepłym kominkiem,
herbatę z cytryną i miodem popijam,
gdzieś w oddali za oknem
harcuje i szumi, i wieje…
Wiej wietrze jesienny…wiej…
Żółty, szary i czerwony,
to jesieni są kolory.
Czas pakować już przybory,
czas do szkoły, naszej szkoły!
Gałęzie na drzewach się bujają,
liście z mojej duszy spadają.
Często wpadam w zamyślenie,
to psychiki jest szkolenie.
Liście, grzyby no i chłód,
tu pomysłów wszędzie w bród.
Chodźmy dziś na grzybobranie
lub na ryby – będzie branie.
Lecz by nie dać się chorobie
i oszczędzić swoje zdrowie.
Każdy mądry ci to powie:
kurtkę zawsze miej przy sobie.
I nadszedł wrzesień
Razem z nim jesień
Chłodne powietrze przyniosła
I ciepło lata zabrała
I jarzębina urosła
Wszędzie się wokół rozlała
Radością otuliła parki
Soczystą czerwienią zalała
Lasów ciemnych zakamarki
Na drzewach liście barwione
We wszystkie kolory wyśnione-
Wiśniowe i pomarańczowe
Żółte i karmazynowe
Jabłka do zbioru gotowe
Soczyste, czerwone, kwasowe
Na zewnątrz powiewy wiatru
A w środku ognia płomienie
W kuchni przyjemne zapachy –
Czas na jesienne pieczenie
Pyszne jabłuszka zebrane
W szarlotkę się przeistoczą
I wszyscy wnet do pieczenia
Się zabierają ochoczo
I tak, już jesień przemija
Ciemność ulice spowija
I tak, już nadchodzą święta
Każdy je dobrze pamięta
Lecz jednak jeszcze tę chwilę
Cieszmy się pięknem jesieni
Zima w swym czasie nadejdzie
W kozakach wkroczy do sieni
I z naszą złotą, miejscami zamieni
I ja, jak co roku
Rymami sypię z kieszeni
I znów opisuję „Oblicza jesieni”.
Coraz zimniej,
coraz ciemniej,
liście nie są już pełne życia, zielone,
tylko martwe, brązowe.
To jedno z wielu obliczy jesieni,
tej pięknej, aczkolwiek nieprzewidywalnej,
martwej, jednak dającej nadzieję.
Jest zimniej, ale nie tak zimno jak zimą,
jest ciemniej, ale nie tak ciemno jak nocą.
Słońce nie grzeje już tak bardzo jak latem,
niby to nijakie, ale czy na pewno takie jest?
Liście maleńkie, choć brązowe,
uschną i opadną.
Nie będą czuły już ciepłych, leniwych smug świetlnych porannego słońca,
ani gorących, pieczących i silnych promieni zachodzącego.
Nie wrócą do swojego dawnego życia,
nie poczują tego wszystkiego ponownie,
ich czas już się zakończył,
a tego procesu zatrzymać się nie da.
Wszystko przemija wraz z czasem,
życie małych niewinnych, jesiennych listków także.
Lecz tylko niektórzy potrafią to dojrzeć.
Tylko niektórzy zwracają uwagę na ich niewinne życia.
Tylko niektórzy potrafią dostrzec to, czego już nie ma.
Nie myślą, że wrócą w nowych wcieleniach.
Nie myślą, że narodzą się na nowo.
Mamy cztery pory roku,
ale tylko jedna złota.
Dużo grzybów znajdziesz czasem
spacerując sobie lasem.
Często słońce sobie świeci,
wtedy radość jest dla dzieci.
Mogą zbierać sobie liście
i kasztany oczywiście.
Czasem taka jest pogoda,
że, aż zwierząt bardzo szkoda.
Wszyscy chętnie się chowają
no i w gierki sobie grają.
Liście spadną i powoli
chyba zima się gramoli.
Będzie biało i wesoło,
dużo śniegu na około.
I co roku jest podobnie,
gdy wakacje już za nami.
Czasem wiersz się jakiś skrobnie
jak siedzimy za oknami.
Znowu do mnie przyjechałaś
i od razu oszalałaś!
Zmieniasz się każdego dnia,
budzisz lęk, że tak się da.
Rano wiejesz rześkim chłodem,
oszraniając wszystko lodem,
później ciepło robi się
i otulasz deszczem mnie.
Wokół słyszę szumy drzew,
a w oddali ptaków gniew,
odlatują gdzieś daleko,
bo tu mgliście jest jak mleko.
Jesteś taka rustykalna,
bywasz też nieobliczalna!
Obserwuję cię wytrwale,
czuję ciebie doskonale,
drzewa w żółte się zmieniają,
a ja ciebie mam wciąż mało.
Jesteś taka tymczasowa!
Pani Jesień kolorowa.
Dajesz mi radości wiele,
w prawie każdą niedzielę,
jest to frajda wyjątkowa,
znaleźć grzyba typu sowa.
Lecz gdy ponura się stajesz,
uciekasz i nagle sam zostaję..
Przyszła jesień do mej duszy i już w końcu mniej jest suszy,
mimo wiatru i złej aury, liście mają piękne barwy.
Złota jesień już nastała i wraz z Nami lato pożegnała.
Z Tobą było bardzo miło, lecz niestety szybko się skończyło.
Dary jesieni już zbieramy i w koszyku układamy,
kasztany, żołędzie i grzyby i każdy z nas jest szczęśliwy.
Jesień ukochana, nie zostawiaj nas,
bo bez Ciebie nie pójdziemy już w las.
Widziałam dziś liść spadający,
to znak, że lato się kończy.
Krople deszczu z nieba spadają,
w parasole mocno stukają.
Dzieci do szkoły wróciły,
kurtki już założyły.
W parku kasztany zbierają,
wesoło się przy tym bawią.
Bociany skrzydła rozłożyły,
w długą podróż wyruszyły.
To właśnie oznaki jesieni,
dzięki nim cały świat się mieni.